Krywe

Nie mieszkają
pod cerkiewnym
sklepieniem
modlitewne słowa

Spięte błękitem
nieba, trwają
nagie ściany

Tylko oczodoły
okien ciągle
mrugają witrażami
drżących gałęzi

W szczelinach
lipowej kory
drzemią wspomnienia
okrutnego czasu

Zapomniane mogiły
tuli pieszczotliwie
barwinkowa zieleń

Dawno zabliźnił się
wycięty w drzewie
krzyż