Dwa pająki

Mam znajome dwa pająki,
różne – oczywiście.
Jeden mieszka przy witrażu,
a drugi pod liściem.

Pierwszy pławi się w luksusie,
organy mu grają,
nici ciągle snuć nie musi,
bo tam nie sprzątają.

Drugi w pocie czoła przędzie
swoją sieć – pułapkę,
rozwieszoną między drzewa,
żeby podjeść kapkę.

Ten kościelny – najedzony,
nikt go tam nie zdybie,
ale ptaki widzi tylko
jako cień na szybie.

Chociaż leśny się uwija
calutkimi dniami,
za to wieczór go kołysze
ptasimi śpiewami.

Pewnie każdy o żywocie
tego z okna marzy,
ale radość ma ten drugi
i… trochę mniej waży.